niedziela, 14 lutego 2016

Przyszedł luty - podkuj buty

A tu nie dość, że słońce operuje tak, że żeby napisać tego posta musiałam zaciągnąć rolety, to jeszcze naszło mnie na wspomnienie lata i wygrzebałam takie 4 zdjęcia z aury 2015 roku.





Pozdrawiam hej!

Konsolka czeka na swoje miejsce

Tylko gdzie to, tego nikt nie wie, chyba, żebym się przekopała do sąsiadów :)

Witajcie! Kojarzycie post o prezentach 2015? - chciałam dostać farby kredowe, to dostałam, ale sama od siebie ;).

Tak mnie nosiło i korciło, że postanowiłam je kupić do wymalowania sosnowej konsolki, którą już od dawna chciałam odmienić, bo choć jest ładna moim zdaniem, to całkowicie była bez wyrazu. Swoją drogą teraz nabrała wyrazu, że hoho ;)

Konsolka kiedyś dawno temu wyglądała tak

Do farb kredowych doszłam stopniowo, gdyż w głównej mierze powstrzymywała mnie cena. Na ten przykład za litr farby (sprzedawane pojemności, to właśnie 1 litr i 100 ml) trzeba zapłacić ponad 100 zł, natomiast czytałam, że farby te są bardzo wydajne, więc nie wiem co bym miała zrobić z tą resztą farby, a malować wszystko na jeden kolor też mi się nie uśmiechało. Natomiast wspomniane 100 ml
na cała konsolkę, to wydawało mi sie stanowczo za mało.
Na początek (byłam świeżo po malowaniu kominka) i pędzel chodził mi jeszcze w dłoni pomyślałam, że jak przemaluję nogi konsolki (końcówki nóg na kolor grafitowy), to nabierze innego, ciekawszego wyglądu, no i efekt faktycznie jakiś był, ale te ciemne nogi, pasowały dokładnie do niczego :)

Zatem myślałam, kombinowałam dalej, a ponieważ zostało mi dość sporo satynowej farby Luxens w kolorze złamanej bieli, to postanowiłam, że tym kolorem pomaluję konsolkę. Niewiele już myśląc tak zrobiłam i efekt mnie ...rozczarował.
Wyszła jakaś taka hmm za biała, jednym słowem - nie porywała. Śmieje się, bo teraz to DOPIERO porywa :) ale do tego jeszcze dojdę.

W każdym razie farby Luxens, przynajmniej te wodne są tak fajne, że zaraz po nałożeniu można je w razie czego dość łatwo ściągnąć, wystarczy woda i zmywak kuchenny (ten gąbkowy z takim szorstkim z tyłu).
Tyle ile udało mi się usunąć to usunęłam, a resztę przemalowałam na.. no właśnie miałam do dyspozycji jeszcze farbę Luxens do ścian i tej samej marki czarny pigment. Wmieszałam do białej tą do ścian i dodałam kropelkę pigmentu i wyszedł jasno-szary z efektem mat i to mi się podobało. Natomiast na meblu znów nie wyglądało to zbyt uroczo, zwłaszcza, że z rozpędu pomalowałam całość czyli razem z blatem.
Wcześniej konsolka była bez wyrazu drewniana, a teraz stała się bez wyrazu szara! Masakra.

Przewertowałam jeszcze raz internet i bach znalazłam pięknie pomalowaną
konsolę - dół czarny, a góra drewniana. Zatem tak jak zobaczyłam, tak zrobiłam
(miałam jeszcze prawie cały pojemnik pigmentu).
Najgorsze było usuwanie farby na blacie, na koniec musiałam go jeszcze przeszlifować papierem ściernym, co nie należało do najłatwiejszych spraw, bo farba dość mocno sie wgryzła.
Konsolka od nowości była tylko zawoskowana i tu przy okazji mam istotne info, że farba Luxens idealnie pokrywa nie przygotowany (mam na myśli skrobanie, do żywego drewna) materiał. Nic nie przebijało, odchodziło etc.
Niby te farby Luxens są z takiej średniej półki, ale ja jestem z nich bardzo zadowolona i do tego mają szeroką paletę kolorów. Niezawyżone ceny też nie są bez znaczenia.

Zatem jeszcze raz przemalowałam konsolkę na kolor ciemny grafitowy, bo taki mi
wyszedł.
Efekt? - lepiej nie mówić, ale ja już nie miałam siły! Zrobiłam przecierki przy szufladach i postawiłam konsolkę tam gdzie miała stać i postanowiłam się do niej po prostu przyzwyczaić..
W międzyczasie przyszli znajomi i nawet jeśli chcieli, to nie dało się powiedzieć o tej realizacji nic pozytywnego ;)

Jejku znowu wychodzi mi opowiadanie, streszczanie nigdy nie było i nie jest
moją mocną stroną :)  W każdym razie jak chwile odpoczęłam od tego całego malowania, to postanowiłam jednak kupić próbkę 100 ml farby kredowej plus wosk i jeszcze raz ostatecznie przemalować konsolkę. Z pojemnością zaryzykowałam.
Mój wybór padł na farby kredowe Annie Sloan kolor Provence - a tu sklep i paleta kolorów.

Ta pojemność jest bardzo niewielka, ale o dziwo (i tak zresztą piszą użytkownicy tych farb, że są bardzo wydajne) starczyła mi na nałożenie aż 3 cienkich warstw!, baa nawet odrobinę mi jeszcze jej zostało.
Na stronie każdego sklepu z tymi farbami sprzedawcy polecają kupować pędzle tej samej firmy i chyba coś w tym jest, bo przy nakładaniu wyraźnie mój pędzel nie współpracował ze mną haha. Mimo, że jest z naturalnego włosia, to miałam wrażenie, że gdyby był jeszcze bardziej miękki, to wtedy nakładanie byłoby prostsze. Ważna informacja przed malowaniem jest taka, aby bardzo, bardzo porządnie wymieszać poprzez odwracanie słoika tą farbę, bo pigment osiada na dnie.

Farby schną dość szybko i w tym samym dniu powoskowałam mebel i wypolerowałam.
To woskowanie nadaje ostatecznego szlifu i przede wszystkim utwardza nałożoną farbę. Blat po tym woskowaniu nigdy nie był piękniejszy, natomiast całość hmm.. na dzień dzisiejszy po kilku dniach zaczyna mi się nawet podobać. Taki efekt już zostawię, chyba żeby mi się odmieniło ;)

Tak czy inaczej skończyłam swoją żmudną robotę i całość jak też większość uchwyconych etapów wyglądała jak poniżej.
Niestety wszystkie zdjęcia na tym blogu są robione zdezelowaną komórką, także zdjęcia nieco odbiegają od rzeczywistości, ale i tak rzeczywistość nie jest różowa ;)

Kolor konsolki miał być taki
 
A potem, to już było tylko gorzej..
 

 
A to już malowanie farbami kredowymi Annie Sloan
 


 
Po pomalowaniu. Na razie konsolka odpoczywa, a ja razem z nią. No i nie wiem gdzie będzie ostatecznie stała.
 






Powłoka farb kredowych ma strukturę i jest to efekt pożądany. Im grubiej nakładana i w różnych kierunkach pędzla tym lepiej. Ja nakładałam bardzo cienkie warstwy, a i tak lekka struktura wyszła.
 

I jak Wam się podoba moje malowanie? :)
Pozdrawiam Was serdecznie! Już w planach mam kolejną realizację - przecudnej urody ławeczkę :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...