sobota, 26 grudnia 2015

Marzenia się spełniają czyli ściana nr 2.

Witajcie po Świętach Bożego Narodzenia Roku Pańskiego 2015, gdyby kogoś zmyliła aura
+10 st. i inne wiosenne oznaki. ;)



W temacie tego posta wielokrotnie już przekonałam się, że marzenia się spełniają. Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale kiedy czemuś od pierwszego zachwytu wciąż towarzyszy pragnienie i emocja, to wcześniej czy później, staje się to w zasięgu naszych możliwości.
Nie wiem czy Wy tak macie, ja tak mam, dlatego dalej marzę sobie bez ograniczeń i konsekwencji :)

Zawsze chciałam mieć w domu po pierwsze kwiaty na oknie, po drugie duży stojący zegar, po trzecie pianino, na którym umiałabym grać :) i ciepły przytulny kącik i o tym czwartym dzisiaj będzie mowa czyli o kominku.

Mieszkając w bloku bez dostępu do komina myślałam, że jedynym tego typu rozwiązaniem będzie jakiś bardzo dużych rozmiarów lampion, czy inna latarenka, dopóki nie natknęłam się na pewne zdjęcie w sieci, kiedy szukałam inspiracji na pomalowanie pokoju.
Wnętrze tam było pomalowane na biało i w ogóle wystylizowane na bardzo jasno, a na jednej ze ścian była zrobiona z białych cegieł imitacja kominka, ale tak prosta, że aż serce mi się wyrwało na myśl - "muszę to mieć!" i że całkowicie sama sobie z tym poradzę, bo przecież ułożyć przy ścianie cegły w kwadrat, to chyba każdy potrafi, ja też ;)

Jak to często bywa, realizacja z różnych względów się przeciągała i kolejna inspiracja, która nieco później wpadła mi w oko zachwyciła mnie jeszcze bardziej.  Był to drewniany biały kominek, w którym płonął żywy ogień i co najważniejsze nie potrzebował dostępu do komina!
A mowa o tym białym kominku poniżej.

UWAGA! - ten kominek (z całym wyposażeniem) był na sprzedaż. Oferta nieaktualna - HomeHarmony - kominek wyprzedaż.

Drewniany portal plus wkład kominkowy RealFlame
z bloga http://homeharmony.blogspot.com/ 

Jak to możliwe, że "żywy ogień w mieszkaniu"?, a tak, że technologia wyszła naprzeciw wszystkim tym nieszczęśnikom, którzy chcą się cieszyć widokiem prawdziwego ognia, a nie mają możliwości postawienia tradycyjnego kominka i tym samym stworzyła biokominki.

Czy jest to rozwiązanie połowiczne?  - i tak i nie moim zdaniem, bo design takich palenisk jest tak przeróżny, że można je wkomponowywać w różne style. Kominek taki można postawić przy dowolnej ścianie, powiesić na niej, postawić na stole, ustawić na tarasie, balkonie, nie wiem, naprawdę jest wiele możliwości. Jedno jest pewne w pomieszczeniu gdzie stoi kominek musi być dobra wentylacja, chociaż paliwa używane do spalania w biokominkach, są w pełni ekologiczne  i efektem spalania jest para wodna i dwutlenek węgla w ilości wydychanego powietrza przez jednego człowieka.
Wadą takiego rozwiązania jak dla mnie, na pewno jest to, że w normalnym kominku ogień skrzy, pachnie drewnem, tutaj podobny nieco efekt, można uzyskać kupując zapachy i zamiast paliwa, żel do biokominków, są też takie żarniki imitujące żarzenie się drewna.

Super fajne natomiast, jest dla mnie to, że taki kominek można stylizować bardzo przeróżnie, co mnie wyjątkowo cieszy, bo jak nie poprzestawiam sobie mebli średnio raz na parę miesięcy, to jestem jakaś całkowicie niespokojna hihi.

Muszę się streszczać, bo znów wychodzi mi kolaborat, zatem drewniany portal zamówiłam u tego Stolarza - bardzo rzetelny Pan i zanim dokupiłam palenisko RealFlame, to środek kominka wypełniłam książkami, światełkami i uroczo to wyglądało. Niestety z powodu awarii laptopa, wszystkie zdjęcia mi się skasowały i nie mogę tego pokazać.

Potem kominek wędrował po całym mieszkaniu i stał już wszędzie, gdzie tylko się dało i szczerze mówiąc trochę mi się znudził. Musiałam zatem coś jeszcze zmienić, nadać mu nowy wygląd zwłaszcza, że wciąż był niezabezpieczonym żywym drewnem.
Po długich rozmyślaniach (bo usunąć nałożoną farbę nie jest tak łatwo) pomalowałam go na kolor biały. Wybrałam do tego farbę Luxens - satynowy półmat, jest to farba ekologiczna, niedająca kompletnie żadnego zapachu, która schnie góra 15 min.

Po pierwszym malowaniu doszłam do wniosku, że chciałabym wymienić ramę paleniska na inną. Myślałam o obudowaniu go cegłami, ale ostatecznie postawiłam na ramę metalową z tym, że najfajniejsza byłaby żeliwna, jednak jak zorientowałam się, ile by mnie to kosztowało, to zrezygnowałam z tego pomysłu.
Nie chciałam jednak poddać się, tak bez walki i w związku z tym, przemalowałam ramę na kolor zbliżony do czarnego. Przetarłam ją na rogach i wystających elementach i mam można powiedzieć, nowy kominek :)



A oto efekt zmian, choć jeszcze nie końcowy, gdyż chciałabym w górnej, jasnej części na środku dokręcić porcelanową tabliczkę, której jeszcze nie znalazłam, albo drewniany dekor ze strony: wyroby drewniane.


A najpiękniejsze kominki jakie znalazłam to takie ahh... wręcz przenoszą mnie w tamten klimat. Jeden oczywiście jest współczesny, w takim paryskim stylu. Jak dla mnie są cudne.

 

Trzymajcie się zdrowo i ciepło :)

czwartek, 3 grudnia 2015

Prezenty, prezenty i nie tylko

Mama dzisiaj zdradziła mi poniekąd, jakie ma plany prezentowo-choinkowe względem mnie ;)
i oto co wygrzebię pod choinką.


beczułka kamionka - pojemnik ceramiczny o poj. 5 litrów.

Bardzo się cieszę, bo chciałam sobie kupić coś takiego właśnie, do kiszenia kapusty i do robienia zakwasu z buraków. Nie wiem tylko czy do końca to jest kamionka, ale tak czy owak, jak dla mnie jest śliczna, klimatyczna.

A idąc tak już tokiem myślenia o prezentach, to bardzo bym chciała dostać ten zestaw, ale nie mam sumienia nikogo naciągać na takie duże koszty, zatem tylko sobie pomarzę, a że marzenia się często spełniają, to kto wie..


 
1. pędzel ANNIE SLOAN do wosku
2. pędzel do gładkiego rozprowadzania farby
3. farba kredowa ANNIE SLOAN kolor paris-grey-1-litr
4. pędzel do malowania z delikatną fakturą
5. wosk jasny, przeźroczysty
6. wosk ciemny, rustykalny.
 
A tak w ogóle, to zdecydowanie wolę dawać prezenty i patrzeć na radość obdarowanego.
Chciałabym, aby każdy w ten świąteczny czas, czuł się szczęśliwy i radośnie przeżywał święta z bliskimi.
A zwłaszcza na sercu leżą mi Ci, co nie mają domów, albo ich domy mocno odbiegają od tego co z domem rodzinnym kojarzyć się powinno.
Jeżeli na youtubie wybierzecie hasło:
Piotr Stępniak  - Byłem gangsterem
to zrozumiecie co mam na myśli..

Edytuję ten post, bo film "Byłem gangsterem" z Piotrem Stępniakiem jest bardzo "trudny", jest tam jeden fragment, po którym ciężko się otrząsnąć, zatem podmieniam film na ten poniżej. Dobromir ma podobne przeżycia i gorące serce wiarą, nadzieją i miłością.
Świadectwo Piotra Stępniaka jest równie niezwykłe i cenne.
To są ludzie - pierwsi chrześcijanie XXI wieku!, którym nikt nie jest w stanie odebrać tego co mają w sercu.



Do miłego.

środa, 2 grudnia 2015

Święta coraz bliżej

I gonitwę czas zacząć.. Takie zapewne myśli ma większość z nas, a przecież nie musi tak być. Ja mam wrażenie, że kiedyś tak nie było, a ludzie szczęśliwie obchodzili święta, raczej przeżywali, niż jak teraz - organizowali. Też macie takie odczucia? czy to tylko moje zapamiętane wspomnienia z młodzieńczych lat i to z pozycji bardzo młodego człowieka?

Tak czy owak, co byście powiedzieli na małe zatrzymanie i zrobienie w tym roku samodzielnie kartek dla swoich bliskich, zamiast sms-ów czy innych maili? Całkowicie przypadkowo szukając inspiracji z farbami kredowymi natknęłam się na filmiki na youtube -

Pracownia Hobbystyczna Zrób To Sam.
Zauroczyłam się nimi, wręcz przypomniały mi się dziecięce lata i tam właśnie dziewczyny pokazują jak taką przeuroczą karteczkę zrobić, prawie z tego co mamy w domu. Sami zresztą zobaczcie.



A może pokażecie swoje prace? Bardzo chętnie je tu umieszczę.
Pozdrówki pa!

środa, 18 listopada 2015

Droga do domu

Głodno, chłodno i do domu daleko. Tak wyglądała moja droga do domu kilka dni temu, szara, ponura, nawet ludzie z kijkami przechadzający się nią regularnie postanowili zatrzymać się w domach. Dla mnie taka aura ma swój urok, baa nawet przywołuje jakieś miłe odczucia, o ile nie jest mi w tym momencie jakoś przeszywająco zimno.
Tego jednak dnia ciepło mi nie było, bo szłam pod wiatr i cały jego napór, a trochę wiało i padało czułam na twarzy. Nie dość tego, spotkałam jeszcze znajomą, z którą postałam na tym wygwizdowie jeszcze z 15 min.
W domu pomyślałam, ale ekstremalna droga i chyba wypowiedziałam ją w myślach w tzw. "złą godzinę", bo extremum to mnie dopiero czekało..

Zaczęło się całkiem zwyczajnie, od taki poopadowy dzień. Padało ze dwa dni, więc kałuże się potworzyły w niektórych miejscach spore, ogólnie było tak sobie, ale przede wszystkim, to było już ciemno. Ciemność ciemności nie równa jak się potem okazało, bo gdy wychodziłam, to światło księżyca jakby nie było, rozświetlało mrok.
Miałam dwie drogi do wyboru, musiałam jednak wybrać krótszą, ale ciemniejszą, bo zwyczajnie zostawiłam w pracy odblask, który od niedawna jest wymagany do noszenia po zmroku. Nie chciałam się poraz kolejny narażać na spotkanie z nadgorliwą "drogówką", która ma obcykane trasy, gdzie mogą wyłapywać "jeleni", aby na rano mieć już gotową normę. To taki przytyk do nich, bo naprawdę potrafią zaleźć człowiekowi za skórę.

Skierowałam się zatem na tzw. polną drogę, która po 3 km miała mnie doprowadzić do celu. Zaraz jak weszłam w głąb tej drogi, to już wiedziałam, że to nie był dobry pomysł. Pomijam kałuże, które odbijały się tylko w blasku rozświetlonego nieba, było oprócz tego ślisko, nierówno i od czasu do czasu dochodziły jakieś zwierzęce odgłosy z pobliskiego zagajnika, czy jakby to inaczej nazwać, a do tego przyszła mgła.. Mgła z tzw. niebem niewidocznym i nastała całkowita ciemność, totalna można by rzec z odczuciem ogarniającej, ciężkiej, nieprześwitującej  masy. Jednym słowem masakra.
Całkowicie podobną sytuację miałam już kiedyś, jak w nocy wracałam rowerem i wjechałam w uśpioną wioskę, w której nie było ani jednej latarni, najmniejszego źródła światła. Nigdy jeszcze się tak nie bałam. Sama w totalnej ciemności z ledwo tlącym się światłem przy rowerze. Wtedy powiedziałam  - nigdy więcej!, a teraz powtórzyło się to samo z tą jednak różnicą, że drogę polną, którą przemierzałam teraz, znam nie od dziś.
Mimo to, przez te 3 km szłam całkowicie po omacku, nie widząc przed sobą, ani nad sobą kompletnie nic. W pewnym momencie musiałam skręcić i to też było nie lada wyzwanie, bo gdybym zrobiła to wcześniej lub dalej, to znalazłabym się w szczerym, zaoranym polu w błocie po pachy. Udeptana droga polna już sama w sobie wyznacza kierunek, a na takiej płaszczyźnie jak pole, to musiałabym chyba czekać na roztopy, albo przetrwać do rana, jak prawdziwy człowiek z lasu, o ile by mnie coś nie zjadło ;)

W ubłoconych butach po same kostki, z doklejonym do nich sianem, ze strachem w oczach i ulgą jednocześnie udało mi się dojść do celu, ale to co przeżyłam, to moje. Pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie jak znalazłam się już na prostej, to  - nigdy więcej!, ale jak znam życie, to obawiam się, że do trzech razy sztuka! Oby nie ;)

Oczywiście zdjęć z tej ekstremalnej wyprawy, to nie mam.



 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Balkon zeszłego roku

Przywołuje mnóstwo wspomnień..



W tym roku wyglądał tak - balkon 2015
Pozdrówki Pa!

Taka ściana

"Wykończenie" ścian, to jest to, co mi się bardzo podoba. Nie tylko pomalowanie, ale nadanie jakiegoś tła do dalszych kompozycji w domu.

Neraz w takich klimatycznych knajpkach widać tą twórczość na ścianach - różne faktury, wcięcia, tapety, malunki, dekoracje ze starych rzeczy, albo z nowych, ale z jakimś pomysłem na nie. Natomiast w domach jakby to już nie uchodziło i ściany mają być gładkie, pastelowe, jednym słowem bez fantazji.

W związku z tym między innymi, mnie jak zwykle trochę poniosło i w markecie budowlanym kupiłam parę desek. W dalszej kolejności "przyczepiłam" :) do ściany i bach mam zagłówek... ale jak wiadomo same deski na ścianie, ba nawet pomalowane na biało jeszcze zagłówka nie czynią, to teraz kompletnie nie mam pomysłu na to, co z nim zrobić, aby fajnie wyglądał i pasował do całości. Nie wiem, czy coś na nich napisać, czy jakiś plakat zawiesić, nie wiem, nie wiem naprawdę. Liczę na to, że Wy mi coś podpowiecie?

Na razie umieściłam tam, trochę eksperymentalnie prawdę mówiąc, zrobioną własnoręcznie z tektury głowę jelenia, albo szybciej to, co ją przypomina, w każdym razie taki skandynawski akcent.
Powiesiłam też lampki z choinki, ale jest to taka wesoła twórczość tymczasowa.
Na pewno chciałabym wymienić kinkiet na rogu tego zagłówka, na kinkiet z wysięgnikiem. W necie znalazłam takie:

1. Kinkiet LAMPA ścienna HARMONY 41-27900 Candellux
metalowa OPRAWA na wysięgniku harmonijka czarny.

2. Kinkiet LAMPA ścienna GRIMMSTAD 105052 Markslojd
OPRAWA z wysięgnikiem.

i powiesić na deskach lub nad deskami czy jakkolwiek inaczej obraz z tym motywem - jak go zobaczyłam od razu mi się oczy zaświeciły :) w sumie nie wiem czemu.. dla mnie coś w sobie ma.


A póki co wygląda to tak jak poniżej. Łóżko, które jest na wylocie, tez tutaj średnio pasuje.




niedziela, 1 listopada 2015

Nasz piesek specjalnej troski

Kropka - autorkami zdjęć są Weronika i Laura.



nawet oblizać ust nie można bez konsekwencji.


nie wiem z jakiej planety przybyłeś, ale tutaj, to ja rządze!


czekam na zaprzęg :)


ale mi wesoło, nigdzie nie idę.


chyba mam jesienną depresję buu.


możemy się bawić ale piłka jest moja.


ćwiczenia akrobatyczne.


leżę sobie i wtapiam się w tło.


mam wszystkie zęby i nie zawaham się ich użyć.


jestem suczka, to widać, słychać i czuć.


weekend nie?

Miłego dnia chał chał!

piątek, 30 października 2015

Paleta na tapecie

Paleta na tapecie czyli tzw. diy. Po pierwsze klejenie i modernizacja tapety, po drugie rama z palety, która pozostała mi z wysyłki mebla - o tym będzie ten wpis.

Wciąż chce wizualnie poszerzyć to swoje małe wnętrze, wiec przy kolejnym malowaniu doszłam do dwóch wniosków, że farby muszą być jasne, a dwa, każda ściana musi opowiadać inną historię, zatem ta, o której mowa wyszła mi jakoś tak retro, romantycznie trochę tak po angielsku, sama nie wiem jaki to styl, pewnie żaden. Moja osobista wizja hehe jeszcze nie nazwana.

Róg jednej ściany najpierw miał być wykończony tapetą Flügger w pionowe jasno-szare pasy. Na zdjęciu ta tapeta w ogóle nie oddaje tego jak wygląda w rzeczywistości. Oglądałam, dotykałam te tapety i są naprawdę wg mnie rewelacyjne, klimatyczne tylko, że hmm ta cena. Wahałam się i w sklepie okazało się, że będą musieli ją zamawiać, wiec to przechyliło szale i zrezygnowałam, zwłaszcza, że musiałabym kupić 2 rolki, a wykorzystać jedną i troszeczkę.
Pomierzyłam ścianę jeszcze raz i postanowiłam tym razem podzielić ją na pół w poziomie i na górnej części przykleić albo namalować pionowe pasy. Dużo by pisać, ale ostatecznie osiągnęłam prawie taki efekt jaki chciałam, a w skrócie droga do tego wyglądała tak:

1. Po rezygnacji z tapety Flugger byłam w Ikei i tam zainspirowała mnie tapeta na jednej z wystawek - biała raufaza w drobne kwiatuszki. Okazało się, że taką mogę kupić u siebie w mieście za jakieś grosze hura.

2. Tapetę kupiono-przyklejono :) i pomalowano na biało. Reszta ścian została pomalowana farba lateksową Luxens - "kwiat jaśminu". Luxens, to są ekologiczne farby przepuszczające powietrze, to jest ważne w przypadku farb lateksowych.

3. Styki - ściana tapeta i tapeta sufit postanowiłam wykończyć listewkami pomalowanymi na biało. Pan Darek, który to wykonywał uprzedzał, że to nie za bardzo będzie wyglądało, ale jak się kobieta uprze, to nie ma siły więc stało się tak, że listewki zostały przyklejone na wyjątkowo silny klej.

4. Pan Darek miał racje! Chodziłam, krążyłam koło tej ściany i nie mogłam. Decyzja o zerwaniu listewek w takim układzie stała się naturalną koleją rzeczy. Pan Darek ma dużo cierpliwości ... :)
i zgodził się to zrobić pomimo, iż okazało się, że listewki odchodzą z tapetą i tynkiem! Nie pamiętam marki kleju :)

5. Po poszukiwaniach przeróżnych listew i gzymsów w końcu padło na listwy gipsowe w miarę tanie i ładne. Sztukaterie kupowałam w  sklepie internetowym sztukateria.sklep.pl i bardzo go polecam. Bardzo miła i profesjonalna obsługa, nie ma żadnych problemów z wymianą czy inną problematyczną sprawą. Sprawdziłam też i to, bo zamówiłam niestety o jedną listwę za mało.

6. Pan Darek tym razem przyniósł swój klej i elegancko przykleił gzymsy :) Niby koniec ale.. czegoś mi tu ciągle brakowało. Musiałam mieć pasy i koniec! ale już nie miałam sumienia dręczyć Pana Darka więc kupiłam co trzeba i namalowałam pasy na raufazie. Moim zdaniem wyszło super tylko, że.. one jakieś takie pastelowe bez wyrazu, chciałam im nadać delikatnego błysku. Oryginalna tapeta Flugger w szare pasy ma metaliczną, srebrną poświatę, nie wiem jak to nazwać w każdym razie pięknie odbija światło.

7. W sklepie okazało się, że jest jakiś taki lakier z brokatem na ściany, ale niezbyt tani no i ten brokat, to nie do końca to o co mi chodziło. Odłożyłam zatem ten pomysł na czas kiedy znajdę coś odpowiedniego.

8. Przyszedł czas na dekorację tej nowo-wymalowanej ściany i bach padło na paletę,  która właśnie przyszła pocztą. Pierwotnie chciałam tam powiesić obrazki retro w białych ramkach ale musiałabym najpierw wybrać obrazki, a wybór czegokolwiek zawsze zajmuje mi bardzo wiele czasu, kupić ramki, a paletę już miałam i tylko trzeba było z nią coś pokombinować. Ustawiłam ją na stole, wkomponowałam obraz, powiesiłam firaneczkę, którą kiedyś zrobiłam na szydełku, na drzwi łazienkowe i efekt wyszedł jak poniżej. Jeśli macie propozycję jak udekorować taką ścianę, to piszcie, bardzo chętnie skorzystam.
Zdjęcia są robione dość zużytą już komórką, dlatego wyglądają jak wyglądają.


 

 
 
 
Pozdrawiam Pana Darka :) i Pozdrawiam Wszystkich. Miłego dnia.

czwartek, 29 października 2015

Powitanie na nowym blogu!

Witajcie w nowej odsłonie. Ten blog jest kontynuacją trine.cba.pl

Strony oparte na wordpressie są profesjonalne i intuicyjne w obsłudze, serwer cba.pl jest stabilny i darmowy, ale.. kobiety lubią zmiany dlatego zaczynam przygodę z blogger-em i mam nadzieję, że szybko nie skończę. Tutaj będę umieszczać wszystko co mi w duszy gra, a przynajmniej większość tego czym się będę mogła podzielić. Nie będzie to blog stricte mieszkaniowy, bo co ja mogę mając tylko 36 m2, ale będę chciała zatrzymać czas w tych ulotnych chwilach, które w danym momencie uznam za miłe dla oka. Fajnie się później do tego wraca. Zobaczymy.

Przed przejściem na blogger zepsuł mi się laptop tak skutecznie, że musiałam wymienić dysk. Wszystkie zdjęcia z kilku lat, już nie wspomnę o innych projektach głównie służbowych (te na szczęście pokopiowane), wszystko ale to wszystko utraciłam. Na odzyskanie części zdjęć mam pewien pomysł, ale i tak to będzie tylko niewielka ilość z tych, które miałam, o ile Wujek zgodzi się przewertować pocztę i mi je odesłać. Na razie nic o moim pomyśle nie wie :)
Ciocia z Wujkiem prowadzą Gospodarstwo Agroturystyczne i swoich zdjęć mają tysiące, więc to nie będzie taka łatwa sprawa. Odsyłam Was na ich stronę, potwierdzam wszystko o czym tam napisali. Ciocia z Wujkiem, to są ludzie pasji i wszystko co tworzą wokół siebie jest tego dowodem. Super fajnie się tam wypoczywa tylko tyle powiem - https://chatkanadpotokiem.pl/


A zatem zapraszam do czytania i komentowania.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...